Historia sztuki: „Kościoły i katedry”

Niemała grupa uczestników zajęć plastycznych Pałacu Młodzieży ma ambicję studiowania historii sztuki. To dla nich dzisiaj pani Renata Kubiesza przygotowała przykładową pracę pisemną. Do jej lektury zapraszamy wszystkich miłośników historii i literatury. Temat pracy brzmi: „Jednym z haseł sztuki jest sentencja „Ad majorem Dei gloriam” („Ku większej chwale Boga”). Rozważ zasadność tego stwierdzenia, analizując trzy dzieła pochodzące z różnych epok.”

„Pod tym znakiem zwyciężysz” – takie słowa miał we śnie usłyszeć Cesarz Konstantyn, gdy przyśnił się mu drewniany krzyż. Wielki wódz – jak głosi legenda – przejęty proroctwem, wydał w 313 roku edykt, otwierający szeroko drzwi dla pierwszych wyznawców Chrystusa, którzy mogli legalnie  głosić Dobrą Nowinę i odprawiać nabożeństwa. Wyszli więc Chrześcijanie z katakumb i zaczęli wznosić świątynie dla swojego Boga. Od tego czasu religia chrześcijańska wzięła w swoje panowanie wszelkie dziedziny sztuki – począwszy od architektury poprzez rzeźbę, miniatury, mozaiki, na malarstwie i grafice kończąc. Hierarchowie Kościoła zdali sobie sprawę, że sztuka jest świetnym nośnikiem i doskonałą tubą do szerzenia i umacniania wiary katolickiej. Niepiśmienne społeczeństwa wpatrywały się w wyrastające potężne, kamienne kościoły, obleczone z czasem w płaskorzeźby „Biblii Pauperum”, kolorowe freski oraz świetliste mozaiki, obrazujące Boską potęgę i  majestat.

Architekci Antemiusz z Trallesu oraz Izydor z Miletu, podjęli się – na rozkaz Cesarza Justyniana – zaprojektowania i wybudowania ogromnego kościoła. I tak w Konstantynopolu „wyrosła” potężna świątynia „Mądrości Bożej”, do dzisiaj zachwycająca architektonicznymi rozwiązaniami i rozmachem. Na uwagę zasługuje potężna kopuła, która niczym połowa kuli rozpiera się na 4 pendentywach (żagielki, czyli pola w kształcie trójkąta, które pozwalają z okrągłego bębna kopuły przejść swobodnie w kwadrat korpusu nawy głównej), te z kolei wspierają się na masywnych filarach. Antemiusz do centralnej, głównej kopuły, po jej przeciwstawnych bokach dołożył półkopuły, przekształcając tym samym plan z centralnego w podłużny. Z przodu kościoła, na osi wydłużenia, zaprojektował atrium – naleciałość z architektury antycznego Rzymu. Wnętrze kościoła zachwyca majestatem i ogromem. Odznacza się też doskonale rozprowadzonym światłem z rzędów okien u podstawy kopuły i z bocznych ścian. Światło zaś pada na nieziemskie niemal obrazy, migoczące tysiącem kolorów – to mozaiki, które ukazują Chrystusa Pantokratora – Władcę i Zbawcę Świata –  ułożonego misternie z drobnych kosteczek. Mozaiki ścielą się wszędzie. Na sklepieniu, ścianach oraz na posadzkach rozbłyskują sceny ze Starego i Nowego Testamentu prezentując ogrom pracy i mistrzostwo jej twórców. A wszystko to „Ku większej chwale Boga”.

W 910 roku benedyktyńskie opactwo w Cluny, wybudowało kościół pielgrzymkowy  i klasztor, który szybko stał się w Europie Zachodniej najsłynniejszym centrum pielgrzymek pątników z niemal całego kontynentu. Zasłynął nową regułą, mającą na celu uzdrowienie samego kościoła od środka i przyciągnięciem do niego większej liczby wiernych. Bardzo szybko, pierwszy z budynków stał się zbyt ciasny dla pątników, więc przebudowano kościół w Cluny II, który niestety spłonął. Wtedy to, na jego zgliszczach, niczym Feniks z popiołów wyłoniła się świątynia, jakiej w Europie nie widziano – potężna pięcionawowa budowla, z długim narteksem, i podwójnym transeptem, orientowana swoim chórem z wieńcem kaplic na wschód. Ogrom i potęga surowych, grubych murów, dobitnie podkreśla dewizę Św. Benedykta „Ora et labora” („Módl się i pracuj”). Średniowieczni europejczycy, niepiśmienni, bezimienni mistrzowie: architekci, rzeźbiarze – wszyscy pracowali ku chwale Pana i dla ogółu. Każdy obrobiony kamienny bloczek, z którego świątynia powstała był traktowany jak symbol pojedynczego parafianina, dlatego murów średniowiecznych kościołów nie osłaniano tynkiem.

Artyści i mistrzowie gotyku, również oddawali swoje dłuta i myśl twórczą na służbę Kościoła. Tak w krajobrazie Starego Kontynentu wyłaniały się strzeliste, piękne „Żaglowce Kościoła” – jak nazywano gotyckie katedry. Twardy, zimny kamień w niewiarygodny sposób zaczął przybierać piękne, giętkie formy i kształty. Katedra pięła się strzeliście w niebo, przepruta ogromnymi oknami. Wertykalizm budowli podkreślony został lasem wimperg, sterczyn i kwiatonów. Kamienny kolos – dom Boga Wszechwładcy, Boga Światła, którego lśnienie przenika kolorowe szyby witrażowych, strzelistych okien. To jest potęga, potęga na chwałę Pana. Duma miast i jego mieszkańców. Katedra. W 1320 roku konsekrowano Notre Dame w Paryżu – i mimo nieukończonych wież – architektura zachwyca koronkową fasadą, ażurem dekoracji, giętą i falistą linią kamienia, pajęczyną przypór i łuków odciążających. Zachwyca witrażami, rozetą na środku fasady,   ornamentyką portali, trzydziestometrowymi ścianami i niewyobrażalną pajęczyną kamiennego sklepienia. Bezimienna często, niepoliczalna czasem praca i bezcenna sztuka, a  wszystko na znowu chwałę Boga Najwyższego.

Człowiek wierzący okresu średniowiecza dokładał zawsze wszelkich starań, by służyć jak najlepiej Ojcu Niebieskiemu. Szczycił się, gdy mógł oddać mu to co miał lub umiał wytworzyć najcenniejszego, najpiękniejszego – Ad majorem Dei gloriam.

Zwiedźmy katedrę w Reims

Od pierwszych budowli wczesnochrześcijańskich, po dzień dzisiejszy sentencja ta jest wciąż aktualna, chociaż dzisiaj – nie tak , jak w czasach średnich – autorzy – artyści są znani, sławni i cenieni za swoje projekty, talent i pracę. Czas renesansu, który poprzedzała myśl humanistyczna, zmienił sytuację, i to hierarchowie  Kościoła zabiegali o najwspanialszych, najbardziej znanych architektów , rzeźbiarzy i malarzy, by za opłatą uzyskać do świątyni ich dzieła.

Renata Kubiesza